Wyświetlono razy

3.03.2011

zipper... Zasuffffka

Był sobie szary zamek. Pochodził z kurtki, którą zdążyłam założyć kilka razy, po czym skurczyła się w praniu tak, że zamek był do niej za długi kilka centymetrów... Zamek leżał. Kurtka z kolei dostała nowy, co oczywiście nie zmieniło faktu jej skurczenia, wisi więc w szafie z nowym zippem i czeka na magiczny czas "jak schudnę, będzie w sam raz", który rzecz jasna- jakoś nie przychodzi :]
Granatowy zamek pochodzi z zapyziałej, podupadającej pasmanterii - w końcu trzeba sobie pomagać nie ? ;)
Miał powstać kwiat... ale zamkowych kwiatów w internecie całe plantacje, wszystkie jakieś podobne, więc zrezygnowałam z "tej hodowli". No i tak się zaczęło... kawałek szarego, kawałek granatowego, skrawek jednego i skrawek drugiego... ich połączenia i kształt, które wspólnie stworzyły w efekcie końcowym jest zupełnie przypadkowy. Jak to się powiada "zobaczy się w trakcie".
Teraz kojarzy mi się z małym ogródkiem, oplecionym wkoło ścieżką, z ławeczką i krzewami. Ze "ślimakowym" labiryntem i z rabatami pachnących ziół, promieniście wychodzącymi spad labiryntu, które to nagle łączą się ze ścieżką cicho wbiegającą do domu...
hmmm...
Rząd "ręcznorobótkowate", Rodzaj "broszkowce", Gatunek "gardenZasufka" ;)
 Pozdrawiam!